Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zachichotała.
–Chceszgopotrzymać?
–Jasne.Podaszmigo?–zapytałem,zastanawiając
się,jakmamgowziąć.Miałemświadomość,
żeniemowlakomtrzebapodtrzymywaćgłówkę,ale
natymmojawiedzasiękończyła.Annawsunęładłonie
poddziecko,uniosłajebezwysiłkuipodałami.
Cameronnawetniedrgnął.Uśmiechnąłemsię
doniegowzruszony,czując,żesercemocniejmizabiło.
Postanowiłemzadbać,żebytemudzieciakowinigdy
wżyciuniczegoniebrakowało.
Ashtonusiadłponownienabrzegułóżka.
–RozmawialiśmyzAnnąizastanawialiśmysię,czy
zgodziłbyśsięzostaćojcemchrzestnymCamerona
–powiedział,przekrzywiającgłowę.
Zamurowałomnie.
–Poważnie?Ja?–zapytałem,wypatrującuważnie
oznak,żesobiezemniekpią.Niebyłemidealnym
wzoremdladziecka.
Annaskinęłagłową.
–Tak,ty,wujku.
Słysząc,jakmnienazwała,nieumiałempowstrzymać
uśmiechu.WujekNate,tobrzmiałodumnie.
–Nojasne,żesięzgadzam!Dzięki,tonaprawdęwiele
dlamnieznaczy.–Ponowniespojrzałemnaniemowlę
trzymanenarękach.–Hej,Cameron,jestemtwoim
wujkieminazywamsięNate,akiedybędzieszjuż
wystarczającoduży,pokażęcimojenajlepszesposoby
wyrywanialasek–powiedziałemcicho,mającnadzieję,
żeAnnamnienieusłyszała.
Kiedypodniosłemnaniąwzrok,zobaczyłem,żeoboje