Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Poródbyłdługi?
Rickskrzywiłsięizassałpowietrzeprzezzęby.
Tak.Siedziałemprzyniejprzezjakiśczas,kiedy
czekaliśmynaAshtona.Cholera,niechciałbymtego
oglądaćjużnigdywżyciu.TekrzykiPokręciłgłową,
chcącotrząsnąćsięzewspomnień.Okołoósmejrano
zaczęłamiećskurcze,amniejwięcejodrugiej
przyjechaliśmydoszpitala.Skręcozbóluinie
chceszwiedzieć,jakwyglądała.
Zmarszczyłembrwi,słyszącjegosłowa.Annarodziła
całydzień?Cholera!Zapamięt:dziśzniejniekpimy.
Takdługo?Chybapowinienemwsadztamgłowę
iprzekonaćsię,ocotylehałasuzażartowałem.
Otworzyłemdrzwijejpokojupodekscytowanym,
żezobaczęCamerona.Ashtonbyłdlamniejakbrat,
więctodzieckouważałemzakogośzrodziny.
Kiedywszedłem,AnnaiAshtonsiedzielinałóżku.
Ashtonnatychmiastobróciłgłowęwkierunkudrzwi
jakzawszeczujny.Uśmiechnąłsię,wstał,ajaobjąłem
goizdumąpoklepałempoplecach.
Aniechmnie!Jesteścierodzicami!powiedziałem
zentuzjazmemwgłosie.Odsuńsię,brachu,muszę
uwieśćtwojądziewczynęzażartowałem,usuwając
zdrogiprzyjaciela.PochyliłemsięipocałowałemAnnę
wpoliczek.Uśmiechnęłasiędomniewyraźnie
zmęczonanapewnopotrzebowałaodpoczynku.
Postanowiłemniezostawaćdługo.Dobrzesię
sprawiłaś,Annopogratulowałemjej.Nowięc,gdzie
onjest?Mogęgozobaczyć?
Jesttutaj.Annapromieniaładumą,wskazując
nałóżeczkostojąceobokjejłóżka.