Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mójdylemat.Nieczekałnawyjaśnienie
–aprzynajmniejnieczekał,ażsięodezwę.Zamiast
tegosamkontynuował.
–Bógukazujeludziomichprzeznaczeniewróżnym
czasie.Imakutemupowody–stwierdziłwzadumie.
–Tonieznaczy,żeniemaplanunatwojąprzyszłość.
Kiedynadejdzieodpowiedniachwila…
Namomentprzestałemgosłuchać.Zdałemsobie
sprawę,żeprzyszłośćWilliegojestjużzaplanowana.
Bógpowołałgonamisjonarza.PodkonieclataWillie
miałzacząćnaukęwszkolebiblijnejnaWschodzie.
Chybamuzazdrościłem.
–Jakatomusibyćulga,kiedywiesz,coBógchce,
żebyśrobił–wymamrotałempodnosem.
–Ciągleniemogęwtouwierzyć–mówiłWillie,gdy
znówzacząłemgosłuchać.–Całeżycie,aprzynajmniej
odkądtylkopamiętam,chodziłemdoszkoły.Ateraz
koniec.Poprostuniemogęwtouwierzyć!Jeszcze
todomnieniedotarło.
Szarpnąłemwędką,jakgdybypróbujączanęcić
rybę.TaknaprawdęmyślałemosłowachWilliego.
Rzeczywiścietowszystkowydawałosiębardzodziwne.
Tylerazyrozmawialiśmyotym,jakdobrzebędzie
wreszcieskończyćszkołę.Terazjednak,kiedytomiało
nastąpić,wcalenieczułemsięztegopowodu
szczęśliwy.Właściwietobyłemraczejprzestraszony.
Nigdyniepowiedziałbymotymkolegom–przecież
odzawszemarzyliśmyodniu,kiedyuwolnimysięztego
„więzienia”.Wybiegniemyzeszkołyzwrzaskiem,
wyrzucającwpowietrzenakryciagłowy.Wiedziałem,