Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zladyDaws,którejśmiechprzypominarechota-
niemorskiejwiedźmy.Katspojrzałaznówna
rzekęizamarła.NiebyłowidaćgłowyDavida,
jeszczeprzedchwiląwynurzającejsięcopewien
czasnadpowierzchnięwody.
Nie!Jest!Jest!Alejakżedalekoodlśniącej,
pięknejłodzi.
–Elizo,onutonie...
–Kat,błagam,tylkonieskacz!Jeszczesama
sięutopisz!
–Byćmoże,leczumręrazemznim.
Ubóstwomaczasamidobrestrony.Nietrzeba
ściągaćgorsetuczytiurniury.Katszybkozrzuci-
łaznógtrzewikiosolidnychzelówkach,zsunęła
zbioderpłóciennąspódnicę,wsekundępozbyła
siężakieciku.Zostaławsamejkoszuli.Mimo
rozpaczliwychprotestówsiostry–skoczyłado
brudnej,mętnejwody,takzimnej,żeparaliżowa-
łaruchy.NaszczęścieKatodmałegobyła
zwodązapanbrat.Spokojniewięcnabrałado
płucpowietrza,zanurzyłagłowęizaczęłapłynąć
takszybko,jakzdołała.
Wynurzyłagłowędopierowtedy,gdyzbliżała
siędojachtu.Słyszała,jakmężczyźninapo-
kładziepokrzykują,wichgłosiesłychaćbyło
nutępaniki.
–WidziszDavida?
–Tak.Widzęgłowę...Ponowniesięzanurzył.
OBoże!Chybaposzedłnadno!Obracajłódź,
obracaj,musimygoodnaleźć.
Kat,nabierającgłębokopowietrza,znówza-
7