Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
marzec1926
AUTENTYCZNE
Jedenznaszychczytelników,mecenasW.W.,opowiedziałnam
niezwyklecharakterystycznyopisswojejbytnościwtowarzystwie
„fachowców”.
„MiałemsprawęsądowąwprowincjonalnymmieścieK.Przed
rozprawąwstąpiłemdorestauracji,gdziepanowałaogromnaciżba.
Wszystkiestolikizajęte.
Ratujesytuacjęmiejscowykomendantpolicji,którygestemręki
uprzejmiezapraszadoswegostolika,przyktórymsiedzikilkupanów.
Następujeprezentacja.
–Panowiesięnieznają?
–Panstarosta,p.kasjerkasykomunalnej,rotmistrzstojącegozałogą
wmieścieK.pułkuułanów,obywatelziemskiiurzędnikakcyzowy.
Przymuzyceipokilkukieliszkachwódeczkistwarzasięwesoły
nastrój.Komendantikasjersąwswoichdowcipachwprost
niezrównani.
–Paniekomendancie–mówię–zpanabyłbydoskonałyaktor.
–Paniemecenasie–odpowiadakomendant–byłemnimprzezlat
15.Występowałemprzezszereglatw„Momusie”[1],jestemzzawodu
aktorem.
–AjabyłemdyrektoremtrupyteatralnejwLublinie–mówikasjer
kasykomunalnej.
–Ajabyłemnauczycielemgimnazjalnym–rzeczestarosta.
–Jajestemdoktoremfilozofii–powiadarotmistrzułanów.
–Aja–mówiobywatelziemski–gospodarujęnawsi,lecz
zzawodujestembankowcem.Przez16latbyłemdyrektorembanku.
–Apan,jakifakultetskończył?–zapytujęskromniesiedzącego