Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciwysyłaćlinkidomoichdokumentów…
–Możemytakzrobić.
–Ikontaktowaćsięmailowo.Alboprzezwideoczat.
Wiesz?
Annazmarszczyłabrwi.DoDonaldadotarło,żeczytała
wnimjakwksiążce.
–Dobra,zorganizujmytowtensposób.
Nimodwróciłasięwstronępudłapomonitorze,przez
jejtwarzprzemknąłcieńrozczarowania,aDonaldpoczuł
nagłąpotrzebę,byjąprzeprosić.Leczgdybytozrobił,nie
tylewyjawiłby,wczymtkwiproblem,cowypisał
towpowietrzujaskrawymneonowymświatłem:
Nieufam
sobiewtwoimtowarzystwie.Niebędziemyprzyjaciółmi.
Cotytu,docholery,robisz?
–Naprawdęmusiszcośzrobićztymkurzem.–
Obejrzałasięprzezramięnabiurko.–Poważnie,twój
komputersięnimzadławi.
–Wporządku.Zajmęsiętym.–Wstałiwpośpiechu
okrążyłbiurko,byjąodprowadzić.Annaschyliłasię
popudło.–Jatowezmę.
–Niewygłupiajsię.–Wyprostowałasię,trzymając
kartonmiędzyrękąabiodrem.Uśmiechnęłasięiznów
założyłazauchokosmykwłosów.Równiedobrzemogłaby
wychodzićzjegopokojuwakademiku.Nastała
identycznajakwtedyniezręcznacisza–poranne
pożegnaniewewczorajszychubraniach.
–Okay,więcmaszmojegomaila?–zapytał.
–Teraztwojedanesąogólnodostępne–przypomniała.
–Notak.
–Przyokazji,świetniewyglądasz.–Izanimzdążyłsię
cofnąćalboobronić,onajużzuśmiechemnaustach
poprawiałamufryzurę.
Donaldazmroziło.Kiedywreszcieodtajał,Annyjużnie
było.Stałprzydrzwiachsam,ociekającpoczuciemwiny.