Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podniósłwzrok.Nieporuszyłasię,ręcenadalmiała
skrzyżowane,ajegowłosywciążbyłynieprzygładzone
niebyłopowodudopaniki.
Co?A,jasne.Byłowporządku.Jakzastarychczasów.
Prawdęmówiąc,wygląda,jakbyniezestarzałsięnawet
ojedendzień.
Onnaprawdęsięniestarzeje,wiesz?Przemierzyła
pokój,zbierającdużekawałkistyropianu,poczym
zeskrzypieniemwcisnęłajedopustegopudełka.Donald
złapałsięnatym,żejegowzrokześlizgujesiękujej
spódniczce,izmusiłsię,byodwrócićspojrzenie.
Poddajesięnanoterapiomzniemalreligijnym
fanatyzmem.Zacząłzpowodukolan.Przezjakiśczas
wojskopokrywałokoszty.Terazzanicbyznichnie
zrezygnował.
NiewiedziałemskłamałDonald.Krążyłyoczywiście
pogłoski.Ludziemówili,żeto„botoksdlacałegociała”.
Lepszeniżsuplementyztestosteronem.Kosztowały
fortunęiwprawdzieniezapewniałynieśmiertelności,ale
bezwątpieniapotrafiłyznacznieoddalićwidmostarości.
OczyAnnysięzwęziły.
Nieuważasz,żejestwtymcoś
złego
,prawda?
Co?Nie.Terapiewporządku,takmyślę.Poprostu
toniedlamnie.Czekaj,czemupytasz?Chybaniechcesz
powiedzieć,żety…
Annaoparłaręcenabiodrachiprzekrzywiłagłowę.
Wjejobronnejpoziebyłocośdziwnieuwodzicielskiego,
coś,cosprawiało,żelata,któreminęły,odkądbyli
razem,przestawałymiećznaczenie.
Amyślisz,że
powinnam
?zapytała.
Nie,nie.Niechodziłomi…Zamachałrękami.
Poprostuniesądzę,żebym
ja
sięnatokiedykolwiek
zdecydował.
Najejwargachpojawiłsiępełenwyższościuśmieszek.
DojrzałośćzahartowałaurodęAnnyiudoskonaliłajej
szczupłąsylwetkę,alemłodzieńczazawziętośćpozostała.
Teraztakmówiszpowiedziałaalezaczekaj,
stawyzacznądawaćcisięweznaki,akrągwyskoczy