Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zapomniałpan,odziwo,opięknychkobietachzauważyła
ironicznie.
Niezapomniałem.Skoropanitambędzie...odciąłsię.
Nachudepoliczkisekretarkiwystąpiłrumieniec.
Niedowcipne.Wzruszyłaramionami.Choćbymbyła
najpiękniejsza,nieliczyłabymnapańskąuwagę.
PannaJanowiczównanielubiłaDobranieckiego.Podobałsięjej
jakomężczyzna,boistotniebyłbardzoprzystojnyztymorlimnosem
iwysokim,dumnymczołem,wiedziała,żejestświetnymchirurgiem,
bosamprofesorpowierzałmunajtrudniejszeoperacjeiprzeforsował
gonastanowiskodocenta,uważałagojednakzazimnego
karierowicza,polującegonabogatemałżeństwo,apozatymnie
wierzyławjegowdzięcznośćdlaprofesora,któremuprzecieżwszystko
zawdzięczał.
Dobranieckibyłdośćsubtelny,bywyczućniechęć.Ponieważ
jednakmiałzwyczajnienarażaćsobienikogo,ktomógłby
muwczymkolwiekzaszkodzić,odezwałsiępojednawczo,wskazując
nastojąceprzybiurkupudło:
Sprawiłapanisobiejużnowefutro?WidzępudłoodPorajskiego.
NiestaćmniewogólenaPorajskiego,azwłaszczanatakiefutro.
„takie"?
Niechpanzajrzy.Czarnesobole.
Fiu...fiu.DobrzesiępowodzipaniBeacie.Pokiwałgłową
idodał:
Przynajmniejmaterialnie.
Copanprzeztorozumie?
Nic.
Wstydziłbysiępanwybuchła.Takiegomężaitak
kochającegomogłabypozazdrościćjejkażdakobieta.
Zapewne.
PannaJanowiczównaprzeszyłagogniewnymwzrokiem.
Mawszystko,oczymkobietamożemarzyć!Mamłodość,urodę,
cudnącóreczkę,sławnegoipowszechnieuwielbianegomęża,który
pracujedniami,nocami,byzapewnićjejwygody,zbytki,znaczenie
wświecie.Iupewniampana,doktorze,żeonatoumiedocenić!