Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1.
SANFRANCISCO,WRZESIEŃ1966R.
Nieprzeżyłnikt.
Zastanawiamsięnadtymzdaniem.Staramsię
jeodczytaćtak,jakbyzrobiłtodowolnyczytelnik.
„Nieprzeżyłnikt”.Amożelepiejbrzmiałoby:„Zginęli
wszyscyznich”.Krócej.„Zginęliwszyscy”.Czyjest
wogólesensrozważaćtakągłupotę?Oczywiście,żetak.
Właśnienatympolegaróżnicamiędzyuczciwym
autorematandeciarzem,którypoprostuchceodbębnić
swojąrobotę,sprzedaćkolejneopowiadanieizapomnieć
ocałejhistorii.
Jajestemuczciwy.Analizujęswojeemocjeikarmięnimi
odbiorców.Jeżelizostawiępierwotnąwersję,wwyobraźni
czytelnikówpojawiąsięokaleczonezwłoki.Natomiast
słowa„zginęliwszyscy”przywiodąraczejobrazsamego
zabijania.Jednozdaniejeststatyczne,drugiedynamiczne.
Czujecieróżnicę?Jatak,alebyćmożetokwestia
szóstegozmysłu,talentualboboskiegotchnienia.Jak
bytegonienazywać,czasemjesttoproblematyczne.
Cholera!
Jaknajlepiejbyłobyzakończyćsoczyste,mocne
opowiadanie?Zdarzasię,żenadtymikilkomawyrazami
ślęczęwieledni.Mamjegotowe,aleniemogęsię
zdecydowaćnażadneznich.Prawdopodobnietorównież
kwestiaświadomościrozstaniasięztekstemoraz