Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
otakiejtezie.
Najłatwiejgozastaćwłaśniewtejjegoprzychodnidla
bezdomnych.Mogęcięznimumówić,aleonitak
przyjmujekażdegopotrzebującego.
Wiem,dlategowystarczy,żepanipoprostu
zaanonsujemojąwizytę.OldSpejsteżsięuniegoleczyła.
Zresztą,otorównieżchciałemgospytać.Możewiecoś
ojakiejśjejchorobie.
Chorobie?
Tak.MożeOldSpejsbyłanaprzykładciężkochora,
niechciałamartwićtymWinetuiodeszłabezsłowa?
Ktowie...PaniBamperpokiwałagłową.Uważam,
żepowinieneśjeszczepoznaćpanaMichorowskiego.
Winetucośmionimwspominał.Onmachybajakiś
skupzłomunaBemowie?
Zgadzasię.Niejesttowprawdziewarszawiak
zdziadapradziada,alepochodzizporządnejpodlaskiej
szlachtyzaściankowej.Iświetnieznatencałyświatek.
Kiedyśopowiadałnaimieninachunaszejwspólnej
znajomejkilkawyśmienitychanegdotnaichtemat.
Wiesz,jakonichnazywa?Nurki.Bonurkująwśmieciach
wposzukiwaniuzłomu.
Proszęmnieznimumówić.Chętniezacznębadanie
tejsprawyodniego.Jacekwsunąłdoustostatnikęs
piątejbułki.Jakzwyklepanibułeczkiabsolutnie
wyjątkowe.PrzypadekchwyciłdłońpaniBamber
iucałowałzszacunkiem.
Tajednaknieucieszyłasięzkomplementu,tylko
uśmiechnęłasięsmutno.
Szkoda,żeniemaktoichdlaciebierobićnastałe.
PaniIrmino,wydawałomisię,żetentematjuż