Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zametrkwadratowy.AledlamężaDagmary
tonajwidoczniejżadenproblemfacetjestjakąśszychą
zbranżytransportowejizarabiakrociejakowiceprezes
firmy.Ciekawe,czykiedykolwiekbędęmieszkaćwtakiej
snobistycznejokolicy?zastanawiamsię,idącwstronę
pętli.
Wywracamsiękilkametrówdalej.Nowebutyokazują
sięzdradliwieśliskie,amożetopoprostugrudniowa
ślizgawicaokazujesiębezlitosna?
Kurwamaćklnęszeptem,chwilępotym,jak
zimpetemuderzamtyłkiemochodnik,przypominając
sobieprzyokazji,żeposiadamczęśćciałazwanąkością
ogonową.
Wstaję,kiedydocieradomnie,żenapętlęwłaśnie
zajeżdżamójautobus.Podrywamsięjednakzbyt
gwałtownie,rozjeżdżająmisięnogii…ponownie
upadam.Tymrazemparskamśmiechem,sytuacjajest
naprawdęgroteskowa…Wstając,odkrywam,żepod
śniegiemjestzdradzieckawarstwalodu,otrzepuję
sięgającąpołowyudakraciastąspódniczkęiruszam
wstronępętli.Niestetyautobusnamnienieczeka.Jak
nazłośćiniemampojęcia,jakimcudem,biorącpod
uwagęzadymkę,podjechałoczasie,wysadziłdwiemłode
kobiety,zawróciłnapętliiwłaśnierusza…Ryzykując
kolejnyupadek,rzucamsiębiegiem,rozpaczliwie
machającrękoma.Dopokonaniamamniecałetrzydzieści
metrówiliczęnato,żekierowcazauważymnie
wlusterku,alepojazdsięniezatrzymuje.
Fuck!klnę,tymrazem,jaknastudentkęanglistyki
przystało,wdrugimulubionymjęzyku,którym
nacodzieńsięposługuję,iwyjmujętelefonzdolnej
kieszonkilakierowanegoplecaczka.
WpierwszejchwilichcęzadzwonićdoLeona,mojego
faceta.Wahamsięjednak,bowiem,żetodlaniego
ważnepopołudnie.Wieczoremmasięuniegozjawićjego
matkazpoślubionymniedawnofacetem,aonodrana