Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Musimyjutrouczcićurodzinynaszychsióstr.
Przypomniećsobiewszystkiedobrechwileiwyrzucić
zmyślitesmutne.Możeprzygotujękanapkiizrobimy
sobiepikniknatrawnikuprzymoimbiurze?Jesttam
nawetstółzławeczką.
–Wspaniałypomysł.–Daphnewyraźniesięożywiła.
–Niezawracajsobiegłowykanapkami,wpadnę
pociebieipojedziemydoCountryClubu.Cotynato?
WłaśnieotochodziłoAmber,jednakszybkazgoda
mogłabyzostaćźleodebrana,dlategozapytała:
–Napewno?Itakcodziennieszykujęsobiekanapki
dopracy,todlamnieżadenkłopot.
–Napewno.Októrejpociebieprzyjechać?
–Zazwyczajwychodzęnalunchowpółdopierwszej.
–Świetnie,notojesteśmyumówione.–Daphne
wzięłazestolikastosikksiążek.–Zrobimyfajną
imprezę.–Zawołałacórkiipodeszładobibliotekarki.
Amberporazkolejnysprawdziłaswojeodbicie
wlustrze.Takiostatnirzutokiem,bysięupewnić,czy
udałosięosiągnąćzamierzonyefekt.Białabluzka
złódkowatymdekolteminajlepszeniebieskiespodnie.
Pochwilinamysłuzrezygnowałazsandałównarzecz
białychtenisówek.Wuszywpięłakolczykizfałszywych
pereł,anapalecprawejrękiwsunęłazłotypierścionek
zprawieniewidzialnymszafirem.Włosyodgarnęła
dotyłuiposkromiłaopaską,ustapodkreśliła
jasnoróżowymbłyszczykiem,pozatymzeromakijażu.
Skromnie,alegustownie.Takwłaśniemiałobyć,
pomyślała,porazostatnicieszącoczywypracowanym
wizerunkiem.Wzięłakluczeiruszyładopracy.
Dodziesiątejzdążyłaconajmniejkilkakrotnie