Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Josefstoiispoglądanabiałeciałokrólowejprzepołowione
motykąjeszczedrga,jużnie…Jana!pękacośwjego
głowiejakdojrzałypączek.Jana,rzęziJosefipatrzyjak
zaczarowanynarójmałychczarnychpunktów,
chaotyczniekrążącychwokółmartwegociałakrólowej
niektórerobotniceporuszająokaleczonąkrólową,
przykładająpołówkijejciała,próbująwskrzesić,ale
napróżno,mrowiskozastyga,umiera,ruchtraci
porządek,przestajebyćzorganizowany,terazrojenie
zawierajakbyjakąśesencjężalu,goryczy,jestruchem
wokółumarłego,gasnącegosensuistnienia…Tensmutek
zamkniętywbezładnymruchutysięcyterazjużzbędnych
stworzeń,tennieszczęsny,desperackichaoswjakiś
sposóbwypełniarównieżJosefa,którynagleczuje
napoliczkachłzy,własnełzy,którepłynąmuzoczu,
cieknąpotwarzyikapiąnatospustoszenie.Opada
nakolanaiukrywatwarzwdłoniach,czyjeśręce
strzepujązniegociałkaowadów,ktośkładziedłońnajego
ramieniu,ktośgogłaszcze,czyjeśsłowarozmywająsię
wokół,niemająznaczenia,Josefichnierozumie,widzi
wszystkojakbyzgóry,jakbyzdaleka,obokmężczyzny
klęczącegonadgasnącymmrowiskiemrozmytesłowa,
przezroczysteniczymmgła,przestraszonedzieci
obejmujątatę,niewiedzą,copocząć,takiemałe,takie
bezradne,alerazem,potakimczasieznowu
wszyscyrazem,wkorzeniachsrebrnegoświerkuklęczy
mężczyzna,znalazłtamimię,jejimię,jeszczeniejesttak
źle,razem,jeszczechwilętakzostaną.Zapada
wieczór.