Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
panmusiałstrzelać.
Pokażsię!krzyknąłWill.Tytam,wczerniibieli.
Wyłaź.
Przezgłowęprzemknęłamuzabłąkanamyśl,
żezaledwieparęchwiltemu,rozmarzony,postrzegał
tomiejscejakospokojnyzakąteknauboczu.Nie
spodziewałsięzasadzkizestronynieznanegowroga.
Dajęciostatniąszansę!zawołał.Pokażsięalbo
poślęstrzałę!
Iwtedycośusłyszał.Cichyjękliwydźwięk:bolesne
skomleniecierpiącegopsa.Wyrwijteżusłyszałowo
skomlenie.Uszymuzafalowały,zarżałniepewnie.
„Pies?”,pomyślałWill.Byćmożezdziczały,przyczajony
doataku?Odrzuciłmyślniemalwtejsamejchwili,
wktórejprzyszłamudogłowy.Dzikipiesniewydawałby
żadnychodgłosów,żebygoostrzec.Pozatymdźwięk,
któryusłyszał,oznaczałskomleniezbólu,anie
warknięcieczyostrzegawczygniewnypomruk.Willpodjął
decyzję.
Płynnymruchemwyciągnąłlewąstopęzestrzemienia,
przerzuciłprawąnogęnadłękiemsiodłailekkozeskoczył
naziemię.Zsiadającwtensposóbzkonia,pozostawał
przezcałyczaszwróconytwarząwstronępotencjalnego
zagrożenia.Ręcezachowywałwolne,gotówwkażdej
chwilioddaćstrzał.Gdybyzaszłapotrzeba,zdołałby
wypuścićpierwszypociskwtymsamymmomencie,
wktórymjegostopadotykałabyziemi.
Wyrwijparsknąłrazjeszcze.Wchwilachniepewności,
takichjakta,konikwolałby,abyjegopanbezpiecznie
siedziałwsiodle.WraziepotrzebyWyrwijreagował
natychmiast.Chyżywierzchowiecmógłbłyskawicznie
unieśćjeźdźcazdalaodniebezpieczeństwa.
WszystkowporządkuWilluspokajającoszepnął
douchakonika.Cichoruszyłnaprzód,trzymającłuk
wpogotowiu.
Dziesięćmetrów.Osiem.Pięć…Jużwyraźniedostrzegał
czarno-białeplamywśródsuchejtrawy.Zauważył
acośjeszcze:matowobrunatneplamyskrzepłejkrwi
orazintensywnączerwieńświeżejrany.Znowurozległo