Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zzimna.PopatrzyliśmyzAsiąposobie.
–Ontuniemożezostać.Zobacz,jakdygoce.Przecieżmamy
listopad,wdzieńjestbardzozimno,acodopierownocy?
–Icoteraz?
–Jaksięmamapołożyspać,zabierzemygodoganku.
–Ajaknabrudzi?–zapytałem?
–Toposprzątam,alemusiszdoniegozajrzeć,zanimmamarano
wstanie.
***
Nabrudził,oczywiście,żenabrudził.Całyganekbyłzasikany.Asia
pospieszniewstała,powycierałaizmyławszystkodokładnie.
Otworzyliśmydrzwinaoścież,żebywywietrzałyniemiłezapachy.
***
–Nie,żadnegopsa.Mamyjużczterykoty!Unasniezostanie!
Szukajciemujakiegośinnegodomu–powiedziałaElastanowczym
głosem.–Anarazie...nocóż...niechmieszkawganku,bonadworze
jużbardzozimno,aletotylkonarazie!
Więcwrazzcórkąrozpoczęliśmyposzukiwania.
Tymczasempsinamieszkałaunasitrzebabyłojakośjąnazwać,
choćbypoto,żebyjąprzywołaćdomiseczkizjedzeniem.
Padłokilkapropozycji,ostateczniedaliśmyjejnaimięRudzia...
Rudzia...wiadomo.Byłapsem–dziewczynkąimiałarudefuterko...
***
Zadzwoniłtelefon.Odebrałem.
–Tojaktenpiesekwygląda?–usłyszałemgłosdrugiejzmoich
córek,Marty,któramieszkaławWarszawie.
–Jakmamcigoopisać?Zwyczajniewygląda.Kundeljakkundel.
Rudy,bardzoprzypominającyjamnika.Miłypyszczek,alemocno
niezgrabnełapy...
–Przyślijmizdjęcie.
...
–O!Jestbardzoładny!Zostawciego.
Jacorazbardziejmiękłemibyłemgotówsięzgodzić,dlatego
powiedziałem:
–Jeśliprzekonaszmamę...
***
–Proszęmiwięcejniezawracaćgłowy...
–Aleterazjużostateczniesięzdecydowaliśmy...naprawdęchcemy
oddaćtegopsawdobreręce...
–Jużtrzyrazysiępaństwodecydowaliitrzyrazyzmienializdanie.