Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wewrześniu.PodjęłamstudianaUniwersytecieim.JawaharlalaNehruwDelhi,
zaczęłamzbieraćmateriałyimarzyćokarierzenaukowej.Niebyłotelefonów
komórkowych,niebyłoInternetu,międzynarodowepołączeniatelefoniczne
praktycznieniedziałały.Owprowadzeniustanuwojennegowgrudniu1981roku
przeczytałamwgazecie.Zrodzinąniemiałamkontaktuprzezprawiesześć
miesięcy.Wpaździerniku1982rokuwyszłamzamążzasikhaizostałam
wIndiachnastałe.
ItakspędziłamwDelhiponaddwadzieściapięćlat,najpierwnastypendium,
uczącsięjęzykahindi,apóźniejjakożonaIndusa.Niemyślałam,żepewnego
dniabędępisałaotymmieścieksiążkę,zwłaszczapopolskudlapolskiego
czytelnika.PomysłzrodziłsięwWydawnictwieAkademickimDialog.Pani
drElżbietaWalter,którapamiętałamniejakostudentkę,zaproponowała
mirealizacjętegoprojektu,anastępniezogromnącierpliwościąiserdecznością
wspierałamnieswojąradą.
Gdyusiadłamdopisania,zdałamsobiesprawę,żemiasto,wktórym
spędziłamponadpołowężycia,stałosięintegralnączęściąmojegoosobistego
życiorysu.MójstosunekdoDelhioddajenajlepiejangielskieokreślenie:love
andhaterelationshipzwiązekmiłościinienawiści.Zjednejstrony,jak
większośćmieszkańcówDelhi,nieustannienarzekamnaupały,kurz,częsty
brakprąduiwody,okropnąbiurokrację,tłumy,paraliżującekorki,długie
godzinypracy,męczącetempożycia,azdrugiej,każdypowrótdoDelhi
toogromnewestchnienieulgi,żeznowujestemwdomu.Toambiwalentne
odczuciedoskonaleoddałaznana,dziśjużnieżyjąca,indyjskadziennikarka,
AmitaMaikidlategoprzytaczamtufragmentjejartykułu„Mimowszystko
kochammojeDelhi”1,któryjestswegorodzajukwintesencjądelhijskiej
codzienności:
Mojekochającesiostryicałabrygadasiostrzenic,siostrzeńcówikuzynów
zajmowalisięmnąwKalkucie,nieskąpiącmiłości,oddania,rybnych
przysmakówicurryzkrewetek.Niematojednakjakwłasnydom
pocieszałamsię,gdysamolotpodchodziłdolądowania,apodnami
rozpostarłasięznajomachmurakurzu.Zwykłepowitaniepowracających
dostolicy.
Weszłamdomieszkania,otworzyłamdrzwiiokna,anastępniepodniosłam
słuchawkętelefonu,abyobwieścićznajomymswójpowrót.Powitałmnie
chłodnygłosnagranynataśmęmagnetofonową:„Telefonzostałczasowo
wyłączony,Proszęzadzwonićpodnumerxyz”.Głupiaprośba,biorącpoduwagę
fakt,żetelefonbyłwyłączony.Przerwałamwięcpopołudniowąsjestęmojej
wielceuczynnejsąsiadce,żebyzapytać,czymogęskorzystaćztelefonu.
Kiedyzadzwoniłampodwskazanynumer,poinformowanomniesurowym
tonem,żetelefonwyłączono,ponieważniezapłaciłamrachunku.Próbowałam
wyjaśnić,żenieotrzymałamżadnegorachunku.Wodpowiedzidowiedziałam
się,żewtakimraziezostanępotraktowanawyjątkowo:będęmogłaodbierać
telefony,alesamaniebędęmogładzwonić,dopókiniezdobędękopiirachunku
inieuiszczęzaległychopłatorazabonamentuzaprzyszłymiesiączgóry.Mój
współpracownikstraciłcałydzieńwurzędach,próbującwyjaśnićsprawę.
Podwóchdniachaparatzacząłdziałać,aledopieroponerwowymtelefonie
dokierownikawydziałutelekomunikacji.
Kiedyweszłamdołazienki,byumyćręce,okazałosię,żewkranienie
mawody.Dochodzenieprzeprowadzoneziściedziennikarskimzacięciem
wykazało,żepodczasmojejnieobecnościmłodaprzesympatycznasąsiadka
zpiętrawyżejurządziłanatarasiepięknyogród.Wtymceluzatrudniłanowych,
nieznającychsięnarzeczyhydraulików,którzypodłączyliwężedopodlewania