Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ści,którepadałyzjegoust.AkjestMistrzemLeśnegoŚwiata;
widziwszystkoiwiewięcejniżsynowieludzcy.
Tejnocytrzymałkrólowązarękę,bokochałnimfy,jakoj‐
cieckochaswojedzieci,aNesilleżałaujegostópwrazzeswo‐
imilicznymisiostramiisłuchałauważnie,gdymówił:
–Żyjemytakszczęśliwie,mojedrogie,wnaszychleśnych
polanach–powiedziałAk,gładzącwzamyśleniuswojąsiwą
brodę–żeniewiemynicosmutkuinieszczęściu,którespadają
nalostychbiednychśmiertelników,którzyzamieszkująotwar‐
teprzestrzenieziemi.Niesąoniznaszejrasy,toprawda,ale
współczuciedobrzepasujedoistottakobficieuprzywilejowa‐
nych,jakmy.Często,gdyprzechodzęobokdomujakiegościer‐
piącegośmiertelnika,mampokusę,bysięzatrzymaćiodegnać
jegonieszczęście.Jednakcierpienie,zumiarem,jestnatural‐
nymlosemśmiertelnikówiniejestnaszymzadaniemingero‐
waniewprawaNatury.
–Niemniejjednak–powiedziałasprawiedliwaKrólowa,ki‐
wajączłotągłowądoMistrzaLasu–niebyłobypróżnymprzy‐
puszczenie,żeAkczęstopomagałtymnieszczęsnymśmiertel‐
nikom.–Aksięuśmiechnął.
–Czasami–odpowiedział–kiedysąbardzomłodzi,aśmier‐
telnicynazywająichdziećmi,zatrzymywałemsię,abyurato‐
waćichodnieszczęścia.Cododorosłychmężczyznikobiet,
tonieśmiemsięwtrącać;musząznosićciężary,któreNatura
nanichnałożyła,alebezradnemaluchy,niewinneludzkiedzie‐
ci,mająprawobyćszczęśliwe,dopókiniestanąsięwpełnido‐
rosłeizdolnedoznoszeniaprób,którenakładananichczłowie‐
czeństwo.Czujęwięc,żemojapomocjestusprawiedliwiona.
Nietakdawnotemu–możerok–znalazłemczworobiednych
dzieciskulonychwdrewnianejchacie,powolizamarzających
naśmierć.Ichrodziceudalisiędosąsiedniejwioskipojedzenie
izostawiliogieńwpiecu,abyogrzaćswojedziecipodczasswo‐
jejnieobecności,alenadeszłaburzaizasypałaichśniegiem,wi‐
ęcdługobyliwdrodze.Wmiędzyczasieogieńzgasłimrózza‐
cząłdotkliwiedokuczaćoczekującymdzieciom.
6