Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bezmyślneibezproduktywneczekanie,zdecydowałamsięprzejść
doakademika.Totylkodwadzieściaminutwjednąstronę,trochę
gimnastykizrananiezaszkodzi.
Upał.OkołotrzydziestustopniCelsjusza.Alewydawałosię,
żewysokinadwadzieściasiedempięterbudynekznajdujesiętuż
zarogiem.
–Dzieńdobry.Chciałabymdokonaćwpłatynanowysemestr.
–Tutaj?–spytałazdumionastrażniczkaprzygłównymwejściu.
–Tak,tutaj.PrzysłanomniezZhengTongLu.Zepsułaimsię
maszynkaitutajmnieprzysłali.
–Tosiępomylili.Idźdosekretariatudlaobcokrajowców.
Tegosięspodziewałam.Dyskretniewięcukryłamrozdrażnienie
ispacerkiemwybrałamsięwstronęliuxuesheng
bangongshi.Acomitam!Kolejnydwudziestominutowyspacernie
powinienzaszkodzić.
–Dzieńdobry.Chciałabymzapłacićzastudia.
–Taaa…–odpowiedziałznużonygłoszzabiurkaustawionego
wewnątrzframugidrzwiprowadzącychdokanciapkizsejfem.
–Formularz!
WjednejręcetrzymałamplikczerwonychsetekzpodobiznąMao,
adrugąpodałamkartkę.
–Kwota…Niemawpisanejkwoty.Niemogęwziąćpieniędzy,
boniewiem,ile.
–Alejawiem.Dziesięćtysięcypięćsetyuanów.Studiujęjęzyk
chiński.
–Niemogę,boniewiem…
–Dziesięćtysięcypięćset…
–Niejestnapisane.IdźnaZhengTongLu,niechwpiszą.
Nie,nie,nie!–pomyślałamwduchu.–Kolejnedwadzieściaminut
naZhengTongLu,bywrócićtu,apotemznówleciećtam?Nie