Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Mówiłem,żemacieuważać!Mówiłem,żadnychstosunków!-krzyczałnamnie,
wstajączzaswojegobiurka.
-Paniedoktorze,przysięgam,niedotknąłemżony.
-Docholery,toskądtakiesilnezakażenie?!Sepsa!Sepsa!Wnocybyławstanie
śmierciklinicznej!
-Sepsa,sepsa-powtórzyłem.-Cotojest?
Inaglezobaczyłemwbiałymprześcieradle-śmierć.Boże!Wikaumrze.Nie,nie!
Boże,błagam,pozwóljejżyć!MateńkoNajświętsza,zlitujsię,niepozwóljejumrzeć!
Wróciłemdodomu.TeściowiezabraliŁukaszadosiebie.Byłopopółnocy,ajanie
mogłemznaleźćsobiemiejsca.Chodziłempopokoju,toznowuklęczałemprzed
zawieszonymnaddrzwiamikrzyżem.Możepowinienembyćwszpitalu?Aleniedawnomnie
stamtądwyrzucili.Boże,corobić?Szukałemwpamięcinazwiskznajomychlekarzy,moich
klientów.Przewracałemkartkibrudnopisuztelefonami.Zegarwybiłjednouderzenie.
Pierwsza.Zapóźno,żebydzwonić.Rzuciłemsięnatapczan,niezdejmującubrania.
Zasnąłem.
Wikapomiesiącuwyszłaztegojakkotkazespalonegodomu.Blada,wychudzona,z
podkrążonymioczami,alebyłaznami.Łukasztuliłsiędoniej,ajagłaskałemporęku,po
sinymśladziepowenflonie.Znowubyliśmywszyscyrazem,będziedobrze.Jeszczeprzez
miesiącnieposzładopracy.Przezcałyczasbyławdomu,zŁukaszem,zemną.Pomagałami
wszyciu,jedliśmyrazemobiady,kolacje,oglądaliśmytelewizję.Będziedobrze,dobrze...
FinalizowałasiępowolisprawalokalunaŚwiętojańskiej.Czułem,żewygramzpanią
prezydent.DostałempozytywnądecyzjękomisjilokalowejMiejskiejRadyNarodowej.
nTylkozrobićremontisięwprowadzać”.Tydzieńpóźniejjużtakniemyślałem...Znowu
dostałempismoodpaniprezydent,uchylającepozytywnądlamniedecyzję.Znowutrzebasię
odwołać.
Łukaszposzedłdoprzedszkola.Wikadopracy.Gosposiazajęłasiędomem.Miałem
więcejczasunaszycie.Chybawłaśniewtymczasiemojekrawiectwonaprawdębyłomoje.
Tworzyłemnowefasonypłaszczy.Poszukiwałemciekawychrozwiązańwkonstrukcjii
technologiiwykonania.Klientkiodbierałypięknereglany,szerokiekimona,wciętegórą
redingoty[dwurzędowypłaszczwizytowyowojskowymkroju].Cieszyłemsięzpiękna,które
tworzyłem.Klientówmiałemtylu,żeniewszystkichmogłemobsłużyć.Podobnowartobyło
wjechaćnasiódmepiętrodoKowalskiego.
WtymczasiesiostraWikiznalazłanowegonarzeczonego.Francuz,wykładającyna
politechniceswójjęzyk.Poznalisięnaobozie.Ryszardasięzakochała,chybazaokrągliłsię
jejbrzuszek.Będziewesele.UszyłemFrancuzowismokingidwagarnitury.Wpodzięce
przywiózłmizParyżaduże,prawdziwekrawieckienożycedokrojenia,lśniąceodstalowej
jakości.Mamjedodzisiaj,mimożeodtamtegoczasuminęłoprzeszłotrzydzieścilat.
ciągleświetne.AlainCarotowspaniałyfacet.Bardzoszybkouczyłsiępolskiego.
Rozumieliśmysięświetnie,chybapolubiliśmysię.Razemuczyliśmysięgrywtenisa,razem
jeździliśmywwolnychchwilachpozamiasto.PodziwialiśmyurokijeziorilasówSzwajcarii
Kaszubskiej.Toonwyszukiwałpięknewąwozy,polanki,wzgórza,stawyijeziora.Toon
uczyłnaslirycznegospojrzenianapolskąjesień.
Wkrótcezrobiłemprawojazdy.Ścigaliśmysięwięcpokrętychleśnychszosach.My
wfiacie125p,onwsrebrnymngarbusie”.Byłofajnie.Wikachybazaraziłasięodswojej
siostry,boteżniezapinałysięjejspodniewpasie,niedawnojeszczezaluźne.Alanbył
częstymgościemwdomuteściów.Cistawalinagłowie,żebymusięprzypodobać.Alainto
dobrapartia!Toniekrawiotka.Szybkominąłczasdowesela.Urodziłysiędzieci.Unich
chłopiec,unasdziewczynka.Mamcórkę!
9