Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
–Powinniśmysiępobrać.
SeanKingzakrztusiłsięłykiemschłodzonegopiwa.
Odstawiłbutelkęnablatzdrewnatekowegoikaszlał
takdługo,ażłzynapłynęłymudooczu.Zamrugał
powiekami,bywyraźniejwidziećkobietę,która
wypowiedziałatetrzynapozórzwykłesłowa.
Byłonacopopatrzeć.Jejwłosybyłyniemaltak
czarnejakjego.Oczymiałaniecojaśniejszeodjego
niebieskichoczu,zaśmiodowyodcieńskóryświadczył
otym,żesporoczasuspędzałanapowietrzu.Zauważył
teżwysokiekościpoliczkowe,delikatnełukibrwi
ipełnedeterminacjispojrzenie.
Gdyoblizaławargi,cośwnimdrgnęło.Namoment
spuściłwzroknacytrynowąsuknię,któraodsłaniała
zgrabnenogi.Paskisandałówzdobiłybiałekwiaty
kontrastującezczerwonymipaznokciami.Sean
podniósłznówwzrokiodezwałsięzuśmiechem:
–Niesądzipani,żenajpierwmoglibyśmyzjeśćrazem
kolację?
Wargikobietyzadrżały.Rzuciłaspojrzenie
barmanowi,jakbychciałasięupewnić,żeniktjejnie
usłyszy.
–Wiem,tobrzmidziwacznie…
–Tak,dziwacznietocelneokreślenie.
–…alemamswojepowody.
–Dobrzewiedzieć.–Sięgnąłpopiwo.
–Notonarazie.
Kobietawestchnęłazirytowana.