Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–PansięnazywaSeanKing.Masiępanspotkać
zWalteremStanfordem.
ZaintrygowanySeanprzymrużyłoczy.
–Natejwyspiewieścirozchodząsięlotem
błyskawicy.
–Jeszczeszybciej,gdyWalterjestczyimśdziadkiem.
–Dziadkiem?–powtórzył.–Panijest…
–MelindaStanford–dokończyłairozejrzałasię
niespokojnie.
Jaknawnuczkębogategoczłowieka,właścicielatej
wyspy,wydawałasiędośćprzestraszona.
–Możemyusiąśćprzystoliku?Wolałabym,żebynikt
nasniesłyszał.
Seanzgadywał,skądtaprośba.Oświadczaniesię
obcemumężczyźnietooryginalnysposóbnawiązywania
znajomości.Owszemmiły,gdybynieto,żekobietabyła
chybatrochęstuknięta.Nieczekającnajegozgodę,
ruszyławstronęjednegozsześciupustychstolików
whotelowymbarze.
Patrzyłnanią,zastanawiającsię,cozrobić.Była
piękna,leczpostrzelona.Wciemnymkącieniegdyś
eleganckiego,terazdośćzapuszczonegobaru,
wyglądałajakpromieńsłońca.Trzydzieścilattemuten
barcieszyłsięświetnąopinią,alepolatachwzlotów
iupadkówsprawiałwrażenie,jakbyktośmachnął
naniegoręką.
Nadrewnianejpodłodzewidniałygłębokierysy,
którychniezakryłokilkawarstwpasty.Ściany
wymagałyodświeżenia,oknabyłymałe.Możnateżbyło
dostrzeckilkaładnychakcentówwstyluartdeco.Łuki
drzwiowe,okrągłelustraobramowaneozdobnymi