Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Jesteśmynamiejscuoznajmiłtaksówkarz.Lękliwie
zablokowałdrzwiłokciem,kiedyzatrzymałsięprzed
zaniedbanym,rozpadającymsiębudynkiem.
Obrzuciłemwzrokiemmiejsce,wktórympaństwo
udzieliłomidachunadgłową,zapłaciłemzakurs
iwysiadłemzsamochodu.Natychmiastuderzyłamnie
wońpalonejtrawki;kilkaosóbkręciłosięprzed
wejściem,otwarciepopalającjointy.Taksówkarz
odjechał,gdytylkozatrzasnąłemdrzwi;zostawiłmnie
wśródtychpodejrzanychtyw,zktórychwszyscy
patrzylinamnietak,jakbyzarazmielimniepobićalbo
zgwałcić.
Gdyruszyłemchodnikiemwstronęwejścia
dobudynku,podesadomnieledwiepełnoletnia
dziewczynaipołożyłamirękęnapiersi.Miała
przekrwioneoczy,potarganewłosyiwyglądała,jakby
odtygodniasięniemyłainiezmieniałaskąpego
ubrania.
Hej,przystojniaku,szukaszkogoś?zamruczała.
Nieodpowiedziałemszybko.Strząsnąłemjejdłoń
izbliżyłemsiędodrzwi.
Wszedłszydobudynku,skierowałemsiędomałej
recepcji.Stopykleiłymisiędowyłożonejterakotą,
popękanejpodłogi.Romieszyłomnie,żerecepcjonista
siedzizagrubąkratązkuloodpornąszybą.
Nakontuarzetrzymałpistolet.
Kiedysięzbliżyłem,zmierzyłmniewzrokiem.
Tak?burknąłzirytacjąiściszyłtelewizor.