Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TadeuszOszubski
PTAKOT
Marzenazadzwoniła,gdyKatarzynadoszładostaregowieżowca,
wktórymwynajmowałamieszkanie.
–Tak,wyszłamnaspaceripozakupy–zdałaraportsiostrze.
–Todobrze.Todlatwojegodobra.Pamiętaj,bykażdegodnia
wychodzićzdzieckiemnaspacer–napominałająMarzenaprzez
komórkę.–Niemogęcodzienniedociebieprzychodzić.Musiszbyć
samodzielna.
–Tak–odpowiedziała.–Wyszłamnaspaceripozakupy.
Siostracośjeszczepowiedziałairozłączyłasię.Tak,Marzena
częstodzwoniła.Marcinnigdy.Coprawdaalimentyprzelewał
nakontoregularnie,każdegomiesiąca.Jednakniedzwonił.Nie
przychodził.Takamiłośćnieodwzajemnionaduszępotarga,serce
złamie,aciałozostawiwstanieniedosytu.Niemacojednak
angażowaćwtoemocji–życietotylkoprocesyfizykochemiczne.
Itakiegożyciaterazdoświadczała.Zdzieckiem.
Wózekpodskoczyłnakrawężniku.Niemowlęnawetniedrgnęło.
Spało.Nareszciebyłocicho.
Obokwejściadoklatkispostrzegłajakiśruch.Przyjrzałasię
uważniej.Wewnęceutworzonejprzezbetonowepłytyprzycupnął
szarykotdachowiec.Przednim,jakmur,stałokilkanaściegołębi
oszarymupierzeniu.Tenwidokprzykułuwagękobiety.Ptakinie
uciekałyprzeddrapieżnikiem.Tooneatakowały.Cochwilaktóryś
zgołębitrzepotałskrzydłami,unosiłsięnametrwgóręispadał
nakota,dziobiącgogdziepopadnie.Drapieżnikbroniłsięnieporadnie,
wreszcieczmychnął,agołębiezajęłyjegomiejsce.
Wzruszyłaramionami.Widaćnietylkojejświatstanąłnagłowie.
Światstałnagłowiewogóle.Otworzyładrzwiwejściowe.
Wkorytarzupoczekałanawindę.Weszładoniejzwózkiem
ipojechałanajedenastepiętro.
Tolokumwpięćdziesięcioletnim,wielkimblokuzałatwiła