Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁCZWARTY
Nicdziwnego,żeLeifbyłtakirozgniewany.Strawił
czternaścielatnaposzukiwaniuzaginionejsiostry,
któraniemiałanatylepoczuciaprzyzwoitości,
bypozwolićsięodnaleźć.Onjedenwierzył,żenadal
żyję.Pożałowałam,żetaksurowogooceniłam...dopóki
niestanąłwdrzwiachpracowniEsaua.
Ojczerzekł,nawetnamnieniespojrzawszy.
Powiedztejdziewczynie,żejeślichcesiędostać
doCytadeli,wyruszamwdrogęzadwiegodziny.
Skądtenpośpiech?zapytałEsau.Przecieżmasz
tambyćdopierozadwatygodnie!
Bavolotrzymałwiadomośćodpierwszejmagini.Coś
sięstałoipotrzebująmnienatychmiast.sięnadął
zpoczuciawłasnejważności.
Pohamowałamchęćwalnięciagowsplotsłoneczny,
byprzekłućtenpełenpychybalon.Kiedyodwróciłsię
napięcieiwyszedł,zapytałamEsaua:
Czywciągunajbliższychdwóchtygodniktośjeszcze
wybierasiędoCytadeli?
Niestetynie.WiększośćZaltanianwolinie
opuszczaćdżungli,atodługa,trwającawieledni
droga.
ABavolCacao?CzyżniejestradnymwCytadeli?
Niepowinientamterazbyć?Iryswyjaśniłami,
żeRada,którasprawujerządynadkrainamipołudnia,
składasięzczworgamistrzówmagiioraz
przedstawicieliwszystkichjedenastuklanów.
Nieodparłojciec.Radaniezbierasięwgorącej
porzeroku.
Achtak...Trudnobyłomiuwierzyć,żetutaj
dopierozaczynasięgorącapora.PrzybyłamzIksji,
gdzieobecnietrwaporazimna,iodnosiłamwrażenie,
całyobszarpołudniajużjestspalonysłonecznym