Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IV
WujPeppo.NocwKoloseum.
Pożegnanie
Cozemnąpocząć?Tobyłonajważniejszepytanie,gdyśmystanęli
wRzymie,wmieszkaniumojejmatki.FraMartinouważał
zanajstosowniejsze,ażebymposzedłdorodzicówMariuccii,którzy
mieszkaliwKampanii.Bylitopoczciwipasterze,dlaktórychowe
dwadzieściaskudówmogłyokazaćsięprawdziwymskarbem,aza
tonapewnobysiępodjęlimniewychowaćjakwłasnedziecko,ale
żebyłemniejakoczłonkiemkościoła,towyprowadziwszysię
doKampanii,niemógłbymnosićkadzielnicy.Federigosądziłtakże,
lepiejbybyło,gdybympozostałujakichśuczciwychludzi
wRzymie,dodając,żeniechciałby,abymzostałnieokrzesanym,
głupimchłopem.
Tymczasem,gdyFraMartinoposzedłdoklasztoruporadę,przybył
mójwujaszekPeppo,posuwającsięnaswoichdrewnianychłyżwach.
Jużsiędowiedziałośmiercimojejmatkiidwudziestuskudach,które
namniespadły,przybyłwięcgłówniedlatychskudów,ażebytakże
zabraćgłoswtejsprawie.Utrzymywał,żeponieważjestjedynym
moimkrewnymnacałymświecie,dlategotojegoobowiązkiemjestsię
mnązająć,żepowinienemjemubyćposłusznyiżewszystko,cosię
wdomuznajduje,wrazzdwudziestomaskudamidoniegonależy.
Mariucciazaśprzeczyłatemuwszystkiemuzzapałem,utrzymując,
żeonaiFraMartinojużwszystkorozporządzilijaknależy,dając
muzarazemdozrozumienia,żeonjakożebrakikalekasamzesobą
madośćbiedyidlategotutajgłosumiećniemoże.