Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
–
MeinSchatz
1,pośpieszsię,bosięspóźnimy.Gretchen
prosiła,żebyśmybylipunktualnie,bonaobiedziebędzie
jejbrat–zawołałMarkBiegler.Siedziałwfotelu
iprzeglądałswojąkomórkę,patrzączniecierpliwością
nazegarek.
Zostałoimpółgodzinydospotkaniawdomujego
macochy,ajazdaprzezWiedeńwgodzinachszczytubyła
prawdziwąkatorgą.MieszkanieBieglerówznajdowałosię
wcentrum,domGretchenstałnatomiastnaosiedlu
willowym,kilkakilometrówdalej.
Martawreszciewyszłazłazienki.Pomimo
zaawansowanejciążynadalładniewyglądała.Jejtwarz
niebyłanabrzmiała,nogirównieżniespuchły,jaktosię
nierzadkozdarzaciężarnym.Miałajedyniedużybrzuch,
dlategowyglądała,jakbypołknęławielkąpiłkę.
Markpociągnąłżonęzarękęiposadziłnaswoich
kolanach.
–Muszęporozmawiaćchwilkęzdzidziusiem,nie
miałemdziśokazjitegozrobić–powiedział,przysuwając
uchodobrzuchaMarty.–Niebądźniecierpliwy,
dzidziusiu,zarazpojedziemynaekstrawyżerkę.Twoja
babciaprzygotowaładlaciebie,rękamikucharki,galaretę
złososia.Hola,mały,kopnąłeśmniewtwarz!Jużteraz
bijeszojca,tocobędziepóźniej?!
–Mark,podobnonamsięspieszy?–przypomniała
ześmiechemMarta.
–Dzidziuśmapierwszeństwo.Słuchaj,dzidziusiu,
musimyzmamusiądorobićcijeszczeczterdzieścitysięcy
dziurekwgłowienawłosy,żebyśmiałbujnączuprynę,
więcsięniedenerwuj,gdydziśwnocymamusiabędzie
jęczeć.Jużchybasięprzyzwyczaiłeśdojejjęków,
prawda?
–Mark,chodźmy,naprawdęjestjużpóźno.Gretchen
znowupomyśli,żetoprzezemniesięspóźniliśmy.
–Nodobrze.Narazie,cześć,dzidziusiu.Pogadamy
sobiepopowrocieodbabci.