Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
Chybazapomniałamwampowiedzieć,żemammetr
pięćdziesiątsiedemcentymetrówwzrostu,szarobure
włosyiskóręobarwiepomiędzypapieremaśrodkiem
kartofla.Mamtakżepewnąniedowagę,ponieważ
cierpięnajaktookreślililekarze„zaburzenia
dysocjacyjne”,przezconiezauważam,żemamciało
iżewzwiązkuztymjestemzobowiązanaowociało
odżywiać.
Awięcniejestemduża.Iwcaleniewyglądam
natwardzielkę.Noinadodatekznalazłamsięwsamym
środkuAppalachów.
Toteżsobiewyobrażacie,jakoninamniepatrzą.
Nieżebysięśmiali.
Raczejzniedowierzaniem.
Raczejjakbymówili:„Co,docholery,tachudzinka
tuwyprawia?”.
Albo:„Jajasobiezemnierobisz,laleczko?”.
Terazjużwszyscynamniepatrzą.Matki.Kelnerki.
Nawetdzieci.Malutkiedziecinnebuzienieodrywają
odemnieoczu.Muszęichwszystkichchronić.Niemam
pojęcia,dlaczegoczuję,żetomójobowiązek.Ale
zjakiegośpowodutakjest.
Zdrugiejstronywydajemisię,żetowcaleniedzieje
sięnaprawdę.Wchwili,gdyprzemówiłam,wkroczyłam
walternatywnywszechświat.
Czytojakieś,kurde,żarty?ToHamburger.
Ontujestprzywódcą.
Panowiedżentelmeni,aużywamtegosłowa