Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Tobyłozdecydowanietu.Mocnopofałdowanyteren,
jakbyolbrzymwtykałpaluchywhałdęmokregopiachu,
apotemwszystkoobsadziłdrzewami,główniesosnami.
ZielonawersjaSanFrancisco,samepagórki,dolinki,
stromepodejściairozpadliny.Właśniedlategopoznałam
tenkawałeklasu,kiedyzobaczyłamgoweśnie.Byłam
wtejokolicydwarazy.Zapierwszymrazemdwóch
gówniarzywyniosłozpobliskiegopoligonuniewybuchy
ijedenznichniedoliczyłsiępalcówpotym,jakjużsobie
dokładnieobejrzałłuski.Zadrugimgrzybiarzdostałudaru
iskręciłkark,spadającnasamodnojaru.Rutynowe
sprawy.
Tymrazembyłogorzej.Nietylkodlatego,żetonie
obcydzieciakczynieznanymiwcześniejemeryt,ale
członekmojegostada,wilk,któremuzawdzięczałam
życie,zktórymłączyłomnienawetwięcej,niżbym
chciała.Oilejabyłamzdeterminowana,bygoznaleźć,
otylewilczycarezydującawmoimcielebyła
zdecydowanarozszarpaćkażdego,ktotknąłpalcemjej
wybranka.Wilczezmysłyrozbuchałysiętakbardzo,
żeniemalbezszukaniaodnalazłamtrop:śladywilczej
krwi,należącedowięcejniżjednejosoby(czegojanie
potrafiłabymrozpoznaćbezoddaniapróbek
dolaboratorium,alewilczycaniemiałaztym
problemów),zapachypiżma(znówkilkusamców,aVarg
byłjednymznich)iadrenaliny,splecioneznutąwilgotnej
odporannejrosyściółki,ciemnozielonegomchu,iglaków
ipróchna.Wspaniałamieszanka,którauderzaławilczycy
dogłowyiodbierałajejrozum,amniekontrolę,natyle,
żechwilamitraciłamzdolnośćwidzeniakolorów.Skala
barwsięzawężała,zielenieszarzałyizlewały
zżółcieniami.Czerwoneplamykrwikontrastowały
zprzyszarzałązieleniątrawycałkiemwyraźnie.Mojeoczy
terazzapewnewyglądałyobco,możecałkiemwilczo,