Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żetolerujemojąwolęzamieszkiwaniawdomumęża,
jednakskrawekziemiodciętyodświataprzezzimowe
sztormytoniemiejscedlasamotnejdziewicy.Nakazuje
mispędzićzimęwTawstott.Czynietak?
Edmundkiwnąłgłową.
–Wydajemisię,żeużyłsłowa„upór”,alepozatym
maszrację.Wyślepowózdopierozatrzydni,żebyś
mogłauporządkowaćswojesprawy.
–Najwyraźniejjestgłębokoprzekonany,
żegoposłucham.Nieznoszętego!Przekażojcu,
żemamwłasnypowózizniegoskorzystam.
Wgeściepocieszeniabratpoklepałjąpodłoni,lecz
Eleanorodtrąciłago,niezwracającuwaginaurażoną
minę.
–Niebądźtaka.–Edmundzmarszczyłbrwi.
–Wszyscymartwimysięociebie,przecieżżyjesztutaj
zupełniesama.
–Niejestemsama–zaoponowałaEleanor.–Mam
JennetipaniąBradshawedotowarzystwa.Spędzam
czasnaczytaniu,tkaniuispacerachnadmorzem.
–Kiedyśwolałaśtańceikonnąjazdę–zauważył
Edmund.–Maszdopierodwadzieścialat.Powinnaś
ponowniewyjśćzamąż.
ZdenerwowanaEleanorgwałtownieodepchnęła
krzesłoipodeszładookna.Posłowachbratawszystko
wokółjakbystraciłourok.
–Miałamszczęście,żeojciecwybrałmimęża,
zktórymbyłobymidobrze.Niezamierzamznowu
ryzykować.
–Ryzykować?PrzecieżniekochałaśBaldwina.
–Byćmożepokochałabymgozczasem.Lubiłamgo.