Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aha.Gacekokrążyłgo,dbającoto,abydzielącaich
odległośćpozostawałabezpieczna,poczymsię
zatrzymał.Todokogogadasz?
Dosiebie.Lubiępogadaćzkimśinteligentnym.
Aha.Zdrwiącymuśmiechemnitoprzytaknął,
nitopodałwwątpliwośćjegosłowa.
Snujeszsięzamną,Gacku,jaksmródpogaciach.
Pytam,poco?
Kogopytasz?Przecieżmnietuniema.
Rudzielecniezaszczyciłkolegiodpowiedziąiruszył
wswojąstronę.Cochwilajednakoglądałsięzasiebieiza
każdymrazemprzekonywałsię,żeGacekpodążazanim
krokwkrok.Kiedysięzatrzymywał,tenrobiłtosamo,
agdyznowuruszałruszałzanim,zachowującwciąż
samąodległość.
Chybaniełapiesz,tępaku.Podszedłdochłopaka,
którypozwoliłmuzbliżyćsięnaodległośćtrzechkroków,
zanimzacząłsięcofać.NiePotrzebujęTwojego
ZakichanegoTowarzystwa,jasne?
AtyjesteśgłąbkapuścianywysyczałGacek.
Atyćwok.
Atyzakutapała.Ciekawe,dokądtakzasuwasz?
Dostudniżyczeń?
Cotymituprzesłuchanieurządzasz?
Jasne,żedostudni,hi,hi!Ico?Odwaliszabrakadabrę,
azestudniwyskoczyświadectwo,tak?Możejeszcze
zpaskiem,co?
Mikiwsunąłrękędokieszeni,napotykającchłodny
metalmonety.Tobyłazapłatazanieskończenie
ważniejszeżyczenieniżjakieśdurneświadectwo.
Wczorajspytałmatkę,jakbytobyło,gdybybyłznimi
ojciec,aonaodparła,żetoakuratjestniemożliwe.„Jest