Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Lucji.
Tojeszczenic.Przyśpieszamnieco,żebysmycznie
byłazbytnapięta.Taksamozachowywałasię
wgórach.
Wbiegamycorazwyżej.Myślęotym,żechoćGobi
dostałaimięodpustyni,toporazpierwszyzobaczyłem
nazimnych,skalistychzboczachTien-szan.
Toprawdziwaalpinistka.Zkażdymkrokiemprzybywa
jejenergii,machaogonemtakszybko,żejegozarys
zacierasięwoczach,acałejejciałopulsujeczystą
radością.Gdyznówsięogląda,mógłbymprzysiąc,
żeuśmiechasięiwoładonas:„Chodźcie,chodźcie!”.
Naszczyciewpatrujęsięwznajomewidoki.Podnami
rozpościerasięcałyEdynburg,adalejForthBridge,
wzgórzaLomondiWestHighlandWay.Przebiegłem
odpoczątkudokońca,całestopięćdziesiątcztery
ipółkilometra.WidzęteżNorthBerwick,oddalone
odnasocałądługośćmaratonu.Uwielbiamtrasę
wzdłużplażynawetwzimnedni,kiedywiatrpróbuje
cięprzewrócićikażdykilometrstajesiękolejnąbitwą.
Niebyłemtuodponadczterechmiesięcy.Wszystko
wyglądaznajomo,ajednakcośsięzmieniło.
Gobi.
Uważa,żejużporawracać,iściągamniezewzgórza,
alenieścieżką,tylkonaprzełaj.Przeskakujęprzezkępy
trawyikamieniewielkościwalizki.Lucjadotrzymuje
mikroku.Gobizręcznieomijaprzeszkody.Lucja
ijamamynatwarzachuśmiechywielkościszkockiej
flagi.
Natymwłaśniepolegaróżnica.
Bieganiezwykleniejesttakprzyjemne.Prawdę