Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
‒PanSforza!–powitałagozaskoczonaCarmelina,
młodszarecepcjonistka.
‒Carmelina!–odpowiedziałzuśmiechem.
‒Niespodziewałamsiępanadzisiaj–tłumaczyła
zmieszanadziewczyna.–Musiałamsiępomylić.
Myślałam,że…
‒Żemamdziśurodziny?–wybuchnąłśmiechem.
–Niepomyliłaśsię.Cóż,niebędęwamdługozawracał
głowy.Zajrzętylkonaspotkanierady,apotemidę
nalunchdoPergoli.Prezentmożeciemiwręczyćjutro.
Carmelinazarumieniłasięuroczo.Byłaśliczna
ipowabna,alewolałniemieszaćpracy
zprzyjemnością.Niebrakowałopięknychiseksownych
kobiet,gotowychdzielićznimłoże.
Postałprzezchwilęprzeddrzwiamisaliposiedzeń,
apotemotworzyłjegwałtownie.Najegowidokobecni
zaczęliodsuwaćkrzesłaiwstawaćzmiejsc.
‒PanSforza!–Nerwowouśmiechniętyksięgowy
firmySalvatoreAbruzziwystąpiłnaprzód.–Nie
spodziewaliśmysię…
‒Wiem.–Massimomachnąłzezniecierpliwieniem
dłonią.–Niespodziewaliściesięmnietudzisiaj
zobaczyć.
Abruzziuśmiechnąłsięblado.
‒Sądziliśmy,żejestpanzajęty.Alezapraszamy
serdecznie.Iwszystkiegonajlepszegozokazjiurodzin,
panieSforza.
Obecnichórempowtórzyliżyczenia.
Massimousiadłirozejrzałsięwokoło.
‒Bardzodziękuję,alejeżelimammiećcoświętować,
chcęwiedzieć,kiedyzaczynamypracenaSardynii.