Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
KsiążkętędedykujęKochanejMamie,którawspieramnie
znieba,iKochanemuTacie,którywspieramnienaziemi.
Prolog.2014
1.Warszawa
Tegorokulatonierozpieszczałopogodą,alepewienlipcowydzień
zapowiadałsięnaprawdępięknie.Jużoporankusłońcemuskałoulice
jaskrawymipromieniami,zaglądałowoknaismagałoludzkietwarze.
Intensywnybłękitniebadawałgwarancję,żetakistanbędzietrwał
przezcałydzień.
MartaLandowskajakcodzienniekupiłaświeżepieczywowpiekarni
naprzeciwkokamienicy,wktórejmieszkałazeswojąbabcią,zaszła
dokioskupogazetyiwróciłapośpieszniedodomu.Niemogłasobie
pozwolićnarozkoszowaniesięletnimporankiem,musiała
przygotowaćbabciKorneliiśniadanie,pomócjejwporannejtoalecie,
apotemzdążyćnaautobusosiódmejtrzydzieści.Oósmejzaczynała
ćwiczeniazestudentami.Byłaniecozniechęconapracąznimi,bonie
widziaławnichanipasji,aniszczególnegozainteresowania
przedmiotem.Pozatymzarabiałatakmarnie,żeniektórestudentki
nosiłydroższebuty,niżwynosiłajejpensja.Wiedziałajednak,żejeśli
chcekontynuowaćkarieręnaukową,musipogodzićsięzpewnymi
niedogodnościami.
Przekręciłakluczwdrzwiachikrzyknęłaodprogu:
–Jestemjuż!
–Kupiłaśgazetkę,Martusiu?–usłyszałagłosbabciKornelii.
„Zawszekupuję,aitakbabciapytamnieotozakażdymrazem”
–pomyślałaMarta.Weszładosalonu,rozsunęłazasłonyipodała
gazetębabci.Doniewielkiegopokojuwpełzłyjęzykiświatła,
rozświetlajączieloneścianyobwieszonefotografiamiiciemne,
masywnemeble.Korneliawłożyłaokularyiotworzyłagazetę.
Martaudałasiędokuchniprzygotowaćśniadanie.Włączyłaczajnik,
wyjęłazsiatkibułkiisięgnęłaponóż.Nagleusłyszałaszloch,potem
cichyjęk.
–Nie,nie…
Rzuciłanóżnablatszafkiiwybiegłazkuchni.BabciaKornelia
zakrywaładłońmitwarzikręciłagłową.Napodłodzeleżała„Gazeta
Warszawska”.