Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałII
Dłużejniewytrzymam!
PatrzęnaJurkazaskoczona.Słońceświeci,liściezłocąsię
nadrzewach,buczynychrupiąpodkołamiroweru,międzymną
aJurkiemwszystkojestOK(wkażdymrazietakmisięwydaje),mamy
weekend,azasobąiprzedsobązwyczajnytydzieńbezżadnych
nieprzyjemności,więcocomuchodzi?
Niewidzisz,cosięzemnądzieje?
Niewidzę.Wkażdymraziedotejporyniczegoniezauważyłam.
Aleterazuświadamiamsobie,żeostatniomójmążjestjakiś
przygnębionyiprzesypiaprawiecałepopołudnia.Właściwieciągniesię
tochybaodkońcawakacji.Najpierwmyślałam,żepoczątekroku
szkolnegotaknaniegowpływa,wiadomo,jaktojestwewrześniu,
zanimuczniowieinauczycielewskocząnanowowszkolnetryby.
Potemprzywykłamdojegonowychzwyczajówiprzestałamzwracać
nanieuwagę.
Niechcędokońcażyciapatrzećnabetonowąścianęzaoknem!
Mamdośćszkołyipapierologii!Gdybymmógłliczyćnawcześniejszą
emeryturę,siedemlatwszkolejakośbymprzeżył,aledwudziestujeden
niewytrzymam!Zmieńmycoś,zanimbędziezapóźno!
Maszjakiśpomysł?
Turystyka.Obojelubimytorobić.Gdybyudałosięzwiększyć
zyski…
Oddobrychkilkulatwczasiewakacjizajmujemysięwynajmem
pokoigościnnychnaMazurachwStarychJuchach(skądpochodzi
Jurek),zaczęliśmyjakopośrednicy,terazmamytamwłasnydom.
Tadziałalnośćprzynosidodatkowyzarobek,aleabsolutnieniedałoby