Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
–Yannis?
Głosdobiegałzdaleka,jakbyzdrugiegokońca
świata.Amożezdrugiegokońca…telefonu?
Rzeczywiście,trzymałgodogórynogami.Przeturlałsię
naplecyipoprawiłkomórkę.
–Yannis,słyszyszmnie?–ktośznowuzapytał.
Otak,terazlepiej.Głośniej.Nadalnieotwierałoczu.
Niemiałnatosiły.
–Tak,słyszę–odparłzaspanym,zachrypniętym
głosem.
Choćspałpewniekilkagodzin,miałwrażenie,
żezasnąłpięćsekundtemuinaglewyrwałsięzesnu.
–Ojej,czyżbymcięobudziła?Tegosięwłaśnie
obawiałam…
Terazjużrozpoznawałgłoswsłuchawce.Maggie.
Toodniejtrzylatatemukupiłtenstarydompołożony
przyplaży.Terazbyłajegosąsiadką,araczejlokatorką
–zajmowałamałemieszkanienadgarażemstojącym
obokdomu.Wiedział,żeMaggienienawidzi
ocokolwiekgoprosić.Choćbyłajużwpodeszłym
wieku,wciążpozostawałaenergiczną,niezależną
kobietą.Skorodoniegodzwoniła,nadodatekotakiej
godzinie–domyślałsię,żejestjeszczewcześnie
–musiałatobyćjakaśbardzoważnasprawa.
–Cosiędzieje,Maggie?–wychrypiał.
Zregułyjetlagniedawałmusiętakmocnoweznaki.
Spędziłjednakponadtrzydzieścigodzinwsamolocie,
wracajączMalezjidodomu.Czułsięrozbity
ipołamany,jakbyprzejechałponimczołg.Powoli,