Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powinienemprzychodzićdomojejżony?
Spojrzałaprostowjegopłonąceoczy,chociaż
wymagałotonieladaodwagi.
‒Naszemałżeństwotoprzeszłość.
‒Zdajęsobieztegosprawę,mojadroga.Ostatecznie
minęłojużsześćmiesięcyoddnia,kiedyzostawiłaś
mniebezsłowawyjaśnienia.
Usłyszałanutęoskarżeniawjegogłosie,ale
postanowiłaniereagować.
‒Miałamnamyślitylkoto,żewszystkieuczelniane
budynkisązamknięteistrzeżoneprzezochroniarzy
–odparłaspokojnie.
Iomałonieroześmiałasięhisterycznie,słyszącswój
ton,boprzecieżnawidokAntoniosawspomnienia
poderwałysięwniejjakstadospłoszonychmew,niosąc
zsobąobrazy,któreprzezostatniesześćmiesięcyzcałą
determinacjąstarałasięwyrzucićzpamięci.
Niechciałapamiętać,jaktrzymałjąwobjęciach
pocudownymseksie,jakzczułościąwsuwałjejkosmyki
włosówzauszy,jakujmowałjejpodbródekciepłą
dłonią,jakcałowałpowieki.Jakwielkieszczęście
ipoczuciebezpieczeństwadawałajejjegobliskość.
Niechciałaotymwszystkimpamiętać.Wolaławracać
myślamidotrzechmiesięcysamotnościiniepewności
wdomuAntoniosawGrecji,kiedyon,wcorazwiększym
stopniupochłoniętypracą,oczekiwałodniej,żejako
jegożonapoprostudopasujesiędożycia,którebyło
dlaniejczymścałkowicieobcym,więcej,
przerażającym.
Wolałapamiętaćswojeprzygnębienieidesperację,
narastająceażdochwili,wktórejuświadomiłasobie,