Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żekolejnydzieńspędzonywGrecjijestnajzwyczajniej
wświecieniemożliwy.
Tak,dużolepiejpamiętaćwłaśnieto.
‒Nadalnierozumiem,dlaczegotujesteś
–powiedziała,opierającdłonienablaciebiurka
ipodnoszącsięzfotela.
Starałasiępatrzećmuprostowoczy,niebez
pewnegotrudu,ponieważbyłodniejwyższyodobre
dwadzieściacentymetrów.Miałkrótkoostrzyżone
włosy,czarnejaknoc,mocnozarysowanądolną
szczękę,zmysłowe,ruchliwewargi,aciało…Pod
garnituremzciemnoszaregojedwabiukryłasię
atletyczna,wspanialeumięśnionadoskonałość.Znała
jegociałorówniedobrzejakwłasne.Niechciane
wspomnieniacudownegotygodnia,któryspędzili
razem,znowuogarnęłyjągorącąfalą.
Antoniossardonicznieuniósłciemnąbrew.
‒Naprawdęniewiesz,dlaczegoprzyjechałem?Nie
rozumiesz,dlaczegozjawiłemsiętuwposzukiwaniu
mojejbłądzącejżony?
Błądzącejżony.Awięcobwiniałjąiraczejniemogła
siętemudziwić.Zostawiłagobezsłowawyjaśnienia,
toprawda,aletoonzmusiłjądotegokroku,chociaż
pewnieniebyłwstanieaniniechciałtegozrozumieć.
‒Minęłojużsześćmiesięcy–odezwałasięchłodno.
–Przezcałytenczasniepróbowałeśsięzemną
kontaktować,więcchybamamprawoczućsię
zaskoczonatwoimprzybyciem,niesądzisz?
‒Nieprzyszłocidogłowy,żekiedyśstanęprzedtobą
izażądamodpowiedzi?
‒Dałamciodpowiedź…