Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nieulegałowątpliwości,żeprędzejczypóźniejsię
załamie.Danaspodziewałasiętakiejreakcjimatki
każdegodniaprzezpierwszychkilkatygodni
porozwodzierodziców.Kujejzdziwieniu,niedoszło
dotegonawetpóźniej,wówczas,kiedyojciecobwieścił,
żeożenisięzjednązkobiet,zktórymipracował.Dana
razwidziałajegowybrankę–blondynkę
omacierzyńskimwyglądzie.Mamapracowała
wkwiaciarni,dobrzejejszłoiwydawałasiępogodzona
zlosem.Załamałasiędopieropotrzechmiesiącach
odślububyłegomęża.Pewnejnocyzatelefonowała
doDany,histeryczniepłaczącibłagającospotkanie
irozmowę.
Niezwlekając,pojechaładomatki,podobniejak
toczyniławcześniej,kiedyMandydzwoniładoniej
iprosiłaoodwiedziny.Zastałająnadbutelkąalkoholu.
–Chodźmynakolacjęipogadajmy–zaproponowała
Mandy.Jasnobrązoweoczybyłypełnełez,ściągnięta
twarzzdradzaławiek.–Naprawdęniejestemwstanie
dłużejznosićsamotności.Pomyślałam,żemożebyśsię
domniewprowadziła.
Danęzbiłztropuzarównostansilnegoprzygnębienia
mamy,jakijejprośba.Niewyobrażałasobiepowrotu
dorodzinnegodomuizamieszkaniazniąpodjednym
dachem.Chciałapozostaćniezależna.Uznaławduchu,
żemimokiepskiegostanupsychicznegomamymusi
znaleźćsposób,abyjejtooznajmić.Wdrodze
dosamochoduzastanawiałasięnaddoborem
odpowiednichsłów.
–Japoprowadzę–stwierdziłaMandy.–Wierzmi,
kochanie,damsobieradę.Wypiłamtylkodwamartini,