Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nicmocniejszego.Wsiadaj,wsiadaj.
WtymmomencieDanapowinnabyłastanowczosię
sprzeciwićiusiąśćzakierownicą,aletakbyła
zdenerwowanaprośbąowspólnezamieszkanie
izaabsorbowanawymyślaniemstosownejodmowy,
żeposłusznieusiadłaobokfotelakierowcy.
–Takbymchciała,żebyśznowubyławdomu,byłoby
cudownie–przemawiałaprzymilnieMandy,kierując
samochódwstronępobliskiejrestauracji.
–Ależ,mamo…–zaczęłaDana.
–Twójojciecorzekł,żeniezechcesz,ale
jawiedziałam,żeonkłamie–ciągnęłabynajmniejnie
zbitaztropuMandy.Naglepopoliczkachzaczęły
jespływaćłzy,zadrżałydłonietrzymającekierownicę.
–Stwierdził,żejesteśzadowolonaznaszegorozwodu,
boterazbędzieszmogłaspędzaćznimwięcejczasu,
aprzytejokazjiniebędzieszskazananamoje
towarzystwo,cocięucieszy,bomnienienawidzisz.
Danapopatrzyłanamamęwosłupieniu.
–Ależtonieprawda!–zawołałazoburzeniem.
–Nigdyczegośtakiegoniemówiłam!
Cienkiewargimatkizaczęłydrżeć.
–Wiesz,żewymusiłnamniezgodęnarozwód
–powiedziała,łkając,Mandy.
–Tatuś?–Danabyłazszokowana.Nigdybynie
przypuszczała,żeojciecmożetakpostąpić;tobyło
doniegoniepodobne.Zkoleimamaniemogłakłamać.
–Odczasunaszegoślubuzawszebyłyinnekobiety
–kontynuowałarozgorączkowanaMandy,pochlipując.
–Ożeniłsięzemnądlatego,żezaszłamwciążę.
Zresztą,jaktylkosięotymdowiedział,próbowałsię