Содержание книги
перейти к управлению читателемперейти к навигацииперейти к деталям бронированияперейти к остановкам
samochodówsunącychwąskimijezdniamiWickenden
Street.Miałamnadzieję,żetatuażzałatwisprawę.
Bozupełnieniepomógłwieczórpamięcizorganizowany
wszkole.Zostatniegorzęduławekpatrzyłamnawielkie,
lśniącezdjęcieNadii,obserwowałam,jakjejprzyjaciele
płacząiobejmująsię,alejejduchnadaltkwiłwmojej
głowie.Czuwanieteżnicniedało–choćwidziałam
jąwtrumnie,takąbladąidoskonałą,snynadalmnie
nawiedzały.Pogrzebtakżezawiódł–mimo
żeprzetrwałamlitanięzapewnieńduchownego,żeNadia
znajdujesięterazwlepszymmiejscu,wciążśniłam
otym,żejestuwięzionawmrocznymmieście.Tym
samym,któregoobraznosiłamwgłowieoddwóchlat.
Aterazonatamtrafiła.Przezemnie.
Dianapowiedziała,żesamamuszęznaleźćsposób
napożegnaniesięzNadią.Mówiła,żepotempoczujęsię
lepiej.Takwięcznalazłammójwłasnysposób
upamiętnieniaNadii.Obrazjejtwarzy,poważnej,
udręczonej,jużnazawszenamojejskórze,wspomnienie
tego,comiałam,zaczymtęskniłam,costraciłam.
Ktośwyszedłzzapleczaizawiasyzgrzytnęły
protestująco.Gwałtowniewciągnęłampowietrze,kiedy
przedemnąpojawiłasięBramaSamobójców,sięgając
pomnie,chcącmniepołknąć.Tydzieńwcześniej
przekroczyłambramęwrazzNadią.Idącdrogąażnadto
znajomą,wołałamprzyjaciółkę,błagałam,bywracała,
bysięodwróciła.BynieprzekraczałaBramy.AleNadia
zapłakana,przerażona,wpatrywałasięwmiasto
widocznezaBramą.Byłasama,mimożeotaczałyjąsetki
ludzimamroczącychwróżnychjęzykach.Cisami
ogromniStrażnicyzzakrzywionymiszablamiwdłoniach
zaganialitłumdoprzepastnego,mrocznegomiasta.Jeden
zaśmiałsięzNadii,którabłagałagoopomoc.„Witajcie
wBramieSamobójców”,zawołał.
Przebudziłamsięwtedygwałtownie,czująculgę,
żetotylkosen.Niewiedziałamjeszcze,żeNadianieżyje.
–Wporządku?–Dunnprzerwałraptownie,asądząc
pojegominie,musiałamchybazrobićcośdziwnego.
Odchrząknęłam.