Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kwestiecałymimiesiącamićwiczyłprzedlustrem.
Przezostatnieczterdzieścitygodnidzieckowydawało
musięnierealnymmarzeniemalboteżraczejbałsię
uwierzyć,żetymrazemciążaskończysięinaczejniż
ciążaLacey,dziewczyny,zktórąbyłwcześniej
wzwiązku.
Gdyujrzałterazswojegosynka,wjegooczachświat
nabrałkolorów.Desmonduznał,żewżadnymrazienie
pozwoli,byjegodzieckocierpiało.
Przedkrzywdąuchronijezawszelkącenę.
−Płacze,bojestgłodny–oświadczyłapielęgniarka.
–Mapanochotęgonakarmić?
Niebyłwstaniewydusićsłowa,więctylkoskinął
głowąipozwoliłsięzaprowadzićdopokoju,którego
ścianyzdobiłyniezliczoneobrazkipluszaków,
zbujanymfotelemwkącieiumywalką,przyktórejstały
napółceplastikowebutelki.
Kwestiękarmieniabutelkąorazwszelkieinnesprawy
związanezrodzicielstwemDesmondzbadał
iprzeanalizowałgruntownie,naczytałsiępoważnych
podręcznikówdotyczącychniemowlątorazporad
nastronachinternetowych.Całątęwiedzęopanował
beztrudu,bokonieckońcówmógłsięposzczycić
dwomadoktoratamizHarvardu.
Iwierzyłteżgłęboko,żezczymśtakim,jakpodanie
niemowlęciusmoczkadobuzi,łatwosobieporadzi.
−Awięcdodzieła,tatusiu.–Uśmiechnięta
pielęgniarkaostrożniepodałamudziecko.–Toważne,
żebypanjaknajczęściejnosiłgonarękachiprzytulał.
Gdyspojrzałnapomarszczonątwarzyczkę,odniósł
wrażenie,żezatrzymałsięcałyświat.