Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
LaurenHewettczułasięjaktenpianista,któregogra
dobiegałazrogupokoju.Takjakonbyłaniewidzialna.
Chociażwłaściwiemiałnadniąprzewagę.Jego
przynajmniejbyłosłychać.
Wszystkozaczęłosięwkrótcepojejtrzydziestych
piątychurodzinach.Pewnegodniaobudziłasięinagle
stwierdziła,żejestwwieku,wktórymjużniktniepyta
jejozdanieiwszyscytraktująjąjakdziwadło.
Kiedymuzykaucichła,Laurenponowniezakręciła
korbkąstarejpianoliispróbowałasięuśmiechnąć.
Uśmiechaniesięnależałowkońcudoobowiązków
druhny,szczególniejeślibyłacórkąpannymłodej.Nie
mogłajednakopanowaćwestchnieniażalu,kiedy
kobietaubranawkoronkowąsukniękolorukości
słoniowejszławgóręjasnooświetlonymischodami.
Pannamłodabyławcentrumgustownie
przyozdobionegokwiatamipomieszczenia.Takimi
samymi,jakieLaurenwyobrażałasobienawłasnym
ślubie:różowymiróżami,miniaturowymibiałymi
goździkamiigipsówką.
–Zawszedruhna,nigdypannamłoda–wymruczała
pocichu.
Zwalczającfalęmelancholii,spojrzałanaoprawione
wramkizdjęciawiszącenaścianie.Jednozjej
ulubionychprzedstawiałomałądziewczynkęzzielonymi
oczamiikucykamisiedzącąnakolanachojca
inieświadomątego,żeonwkrótceodejdzie.Kobieta
stojącazanimi,wczułymgeściekładącarękę