Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kamiennejpodłodze.Wejściastrzegłaparamosiężnych
posągów,anaprzeciwległejścianiewisiałwielkiobraz
olejny.ZanimVirginiazdołałaogarnąćresztę
pomieszczenia,jejwzrokpadłnabar,przyktórymstał
Marcos,zwróconytwarządookna.Zbijącymsercem
postąpiłakroknaprzód.
Dojechałaśbezproblemu?
Niskiochrypłygłosbrzmiałłagodnie,jakbyczłowiek
przyokniedlanikogoniestanowiłzagrożenia.
Powietrzebyłonaelektryzowane.
Tak.Dziękuję,żeprzysłałeśsamochód.
Stąpającpomiękkimperskimdywanie,podeszła
bliżej.Marcosnieodwróciłsię.Możetakbyłolepiej,
boilekroćwbiurzeichspojrzeniasięspotykały,
przenikałdreszcz.Marcosnawetniemusiałsię
odzywać,mówiłyjegooczy.Aonawyobrażałasobie,
cowyrażają.
Terazbyławmieszkaniumężczyzny,októrymciągle
fantazjowała,iprzyszłabłagaćgoopomoc.
Nieważne,żewiodłauczciweżycie,żewporępłaciła
rachunki,żeunikałakłopotów.Tosięnieliczyło.Liczył
sięojciec.Musizrobićwszystko,bygouratować.
Mogłabyprzysiąc,żeMarcosczytałwjejmyślach,
bospytałszeptem:
Maszproblem,Virginio?
Wciążspoglądałprzezokno.
Chybatakpowiedziaładojegopleców.
Iprzyszłaśprosićmnieopomoc?
Tak,bardzojejpotrzebujęprzyznała.
Odwróciłsię.
Ile?