Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sercezabiłojejszybciej.Przezchwilęmilczała,
zafascynowana,azarazemprzerażonajego
niesamowitymseksapilem.Zzaciekawieniemwodził
poniejwzrokiem.Uniosładumniegłowę.Zdradzały
jąręce,któredrżały.
–Nieoczekujęczegośzanic.Chciałamcięprosić
ozaliczkę,araczejpożyczkę.Możemogłabymjąjakoś
odpracować,zostawaćpogodzinach…
–Śliczniewyglądasz–rzekł,wpatrującsięwjejusta.
Przeszyłjądreszcz.Niepodniecajsię,skarciłasię
wduchu.Pewnienakażdąkobietętakpatrzy.
–Usiłujęzebrać…–urwała,poczymzdobywającsię
naodwagę,dokończyła:–stotysięcy.–Czułasię
upokorzona,proszącmężczyznęopieniądze.
–Tylkotyle?–spytałcicho.Jakbytobyłonic.Ot,
drobnasuma.Idlaniego,którymiałmiliardy,
faktycznietobyłonic.–Możnawiedzieć,nacoich
potrzebujesz?
Potrząsnęłagłową.Ustamuzadrżały,wkącikach
oczupojawiłysięzmarszczki.
–Niezdradziszmi?
–Wolałabymnie–szepnęła.–Ja…chętniesię
zrewanżuję…Mogępracowaćponocy.Mogę…
Roześmiałsię.Chybanigdywcześniejniewidziała,
bysięśmiał.Odstawiwszyszklankęnabar,skinął
wstronęskórzanychkanap.
–Siadaj.
Usiadła.Sztywnowyprostowanaobserwowałajego
kocieruchy.Jaktomożliwe,abytakwysokimężczyzna
poruszałsięztakągracją?
–Kieliszekwina?