Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czujęsię,jakbymprzebiegłmaraton.
Botakbyło.
Zawszenajgorszejestczekanie.
Lauraraczejbysięztymniezgodziła
skomentowałaześmiechemGeorgia.
Maszrację.
Ronanbędziewspaniałymojcem.WzięłaSeana
podrękę.ALauratakstraszniepragnęłazostać
matką.Niekryławzruszenia.Otarładłoniąoczy.
Niepłacz.Uścisnąłjejramię.Wystarczytychłez.
Świeżoupieczenirodzice,ty…wszyscywciąż
chlipaliście.
Tobieteżzaszkliłysięoczy,twardzielu.
Bomy,Irlandczycy,jesteśmysentymentalni.
Ruszyłwstronęparkingu,pociągającGeorgię
zasobą.
Tojednaztychcech,któremnienajbardziej
ujmują…Gdypopatrzyłnanią,dokończyła:
UIrlandczyków.
Aha.Uśmiechnąłsiędosiebie.Bardzosprytniesię
wycofała.Byłoprzyjemnie:kapuśniaczek,chłodnywiatr
inowaistotkakwilącawszpitalu.Przeztenrokbyłaś
tutylerazy,żenależycisiętytułhonorowejIrlandki.
Teżotymmyślałam.Podeszlidosamochodu.
Ico?zapytałzuśmiechem,otwierającjejdrzwi.
Zmęczeniecorazbardziejdawałoosobieznać,
jednocześnieczułmiłeywienie.
Powinnamotrzymaćtentytuł.Albochociaż
popatrzyłanaparking,szpitalirozciągającesiędalej
miastoprzeprowadzićsiętutaj.Nastałe.
Naprawdę?Oparłsięoauto.Skądcisię