Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Absolutnienie.–Jessicapostawiławalizkę
ispojrzałanaocean.Stalowosinefalebłyszczały
wpromieniachsłońca.Zbliżałsięprzypływ.–Domyślam
się,żemamawymusiłanatobietozaproszenie–rzekła.
–Twojamamanawetszczeniakowiniepotrafiłaby
narzucićswojejwoli.
–Wiesz,comamnamyśli.
Wiedziałitodoskonale.Niepotrafiłbyodmówić
żadnejprośbieMaeHolcomb.Aonaprosiła,abycoś
dlanichzrobił.„MojaJesscierpi,powinnaochłonąć,
zebraćmyśli.Proszę,udzieljejgościnyprzeztydzień,
możedwa.Iproszę,Zane,miejnaniąoko”.
Dałsłowo,żetozrobi.ZaopiekujesięJess,
przypilnuje,abydoszładosiebie.Maeliczynaniego.
Niematakiejrzeczy,którejbydlaniejniezrobił.Tojej
sięodniegonależy.
–Możeszzostaćtakdługo,jakzechcesz.
Ustajejdrżały,gdyodpowiadała:
–Dzięki.Słyszałeś,cosięstało,prawda?
–Słyszałem.
–Niemo–zająknęłasię.–Niemogłamtamzostać.
MusiałamwyjechaćzTeksasu.Imdalej,tymlepiej.
–Cóż,dalejnazachódjużniemogłaś.
Jessicabezradnieopuściłaramiona.
–Czujęsięjakkompletnaidiotka.
Zanewyciągnąłrękę,ująłjąpodbrodęizmusił,
bynaniegospojrzała.Kulawysunęłamisięspodpachy
istuknęłaobalustradę.
–Niezadręczajsię.
–Niebędędobrątowarzyszką–szepnęła.
Zanezachwiałsięnanogach.Cofnąłrękę,wostatniej