Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chwiliuchwyciłsiękuliioparłnaniej.
–Jateżnie.Czylidobranaznaspara.
Jessicacichosięzaśmiała.
–Potrzebnymijesttylkotydzień.
–Jużcipowiedziałem.Zostańtakdługo,jakbędziesz
chciała.
–Dzięki.Bólnogibardzocidokucza?
–Nie.Toraczejjadokuczaminnym.Ofiarąmojego
złegohumorunajczęściejpadaMariah.
–Terazjątrochęodciążę–zażartowałaJessica
zbłyskiemwoku.
Zanejużzapomniał,jakmiłojestmiećJessicęblisko
siebie.OdśmierciJanierzadkosięwidywali.Poczucie
winykazałomuusunąćsięzżyciarodzinyHolcombów.
Wystarczającoichskrzywdził.
–Dajmiwalizkę–rzekłiramieniemmocniej
przycisnąłkulędoboku.Jakośdamradę,pomyślał.
–Doceniamtwojąuprzejmość–odparła,podnosząc
walizkę–alenietrzeba.Niewzięłamdużorzeczy.Same
letnieciuchynaplażę.
Poczułsięgłupio,aleustąpił.Kuśtykanienajednej
nodze,przypomocykuli,nienależydołatwych.
–Zgoda,rozgośćsię,odpocznij.Japrzeniosłemsię
teraznadół,więcpiętromaszdlasiebie.–Przez
szerokieoszklonedrzwiweszlidopokojudziennego.
–MogępoprosićMariah,żebycięoprowadziła.
–Nietrzeba.–Jessicapowiodławzrokiemdookoła.
Sklepionysufit,ścianypokrytedekoracyjnym
gruboziarnistymtynkiem,wystrójwstyluartdeco
ieleganckienowoczesnemeble.
Zaneszóstymzmysłemwyczuł,żewmyślizadaje