Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
palcamiipieszerwałsiężywonanogi.–Chodźmy,
zanimzacznęprzesądnieliczyćkukaniakukułek.
Przeszedłwolnoprzezzamkowekorytarze.Widok
drewnianychboazeriiiznajomyzapachwoskowanej
podłogitrochęgouspokoiły.Mijającgabinetswojego
dziadkaJanosaspostrzegł,żedrzwisąuchylone.Zajrzał
izobaczyłstarcasiedzącegozabiurkiem.
Sercemusięścisnęło,gdysobieuświadomił,jak
bardzojestdrobnyikruchy.Odśmierciswojejżony
Annuskiprzedsześciomalatydziadekwciążopłakiwał
jejutratę.Laszlosięzawahałiostateczniecicho
zamknąłdrzwi.Wyglądałonato,żeJanospragniewtej
chwilibyćsam.
Zastanawiałsię,dlaczegodziadekwstałtakwcześnie.
Apotemsobieprzypomniał.Oczywiście.Dziśprzyjeżdża
Seymour!
Nicdziwnego,żeJanosniemógłspać.Odtrzydziestu
latniemalobsesyjniekolekcjonowałdziełasztuki
idzisiajporazpierwszymiałpokazaćswójzbiórkomuś
zzewnątrz–ekspertowizLondynuEdmundowi
Seymourowi.
Laszlosięskrzywił.Instynktownienieufałobcym.
WprawdzieniepoznałjeszczeSeymoura,leczjuż
zawczasunabrałdoniegoniechęci,zwłaszczażeprzez
kilkanajbliższychtygodnibędziemusiałznosićjego
towarzystwo.
Ostrożniezajrzałdokuchniiodetchnąłzulgą.
GospodyniRosajeszczeniewstała.Wolałchwilowo
uniknąćjejświdrującegowzroku.Tylkoprzed
dziadkiemiprzedniąniepotrafiłnigdyukryćswoich
uczuć.