Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wichmózgachzpowoduszkodliwegopromieniowania
komórek,którychgodzinaminiewypuszczajązrąk,
ględzącotym,zkimjedlilunchalboobgadującswoich
pasierbówipasierbicewceluwytypowania
pasierba/pasierbicynajbardziej
pokręconego/pokręconej.
Mnieguzmózguniewykończy,nacośjednaktrzeba
będziezejść.Itunieukrywam,żeperspektywą
konfrontacjiztornadem,ewentualnąkonsekwencją
tychszarychchmur,byłamzaniepokojona.Poprostu
miałampietra.Jechałamszybko,zerkająccochwilę
wniebo,byutwierdzićsięwprzekonaniu,żesytuacja
pogarszasięzminutynaminutę.Burzeiwichury
wOklahomietoniebyleco.Mająswojąwielce
wyrazistąosobowość.Zdumiewające,jakniebowlecie
potrafibłyskawicznieulecdiametralnejzmianie.
Pamiętam,jakkiedyśleżałamsobienasłoneczkukoło
basenumojegoaktualnegofaceta.Twarz,zgodnie
zzasadamiopalaniasię,zwróconakusłońcu,oczy
zamknięte.Aduszawkrainiekompletnegorelaksu
imarzeń(zprzeniesieniemsiętamniebyłożadnego
problemu.Facetmusiałwyjśćnachwilę,ale
naodchodnympowiedział,żemamcyckisuper).
Wpewnejchwilipoczułamnanagrzanejsłońcem
twarzyzimnypowiewwiatru.Otworzyłamszybkooczy
izobaczyłam,żenaniebiepojawiłysiędużeszare
chmury.Szybkowięczebrałamswojerzeczy,napisałam
nakarteczcedofacetakilkaciepłychsłówipognałam
dosamochodu.Dodomumiałamzaledwiekwadrans
jazdy,aleniedojechałam.Szarechmuryzmieniłykolor
naczarno-zielone.Zerwałasięstrasznawichura,
drzewagięłodoziemi.Strugiulewnegodeszczu
uniemożliwiałyjazdę.Naszczęściebyłamwpobliżu
małegoszpitalawBrokenArrow.Wbiegłamnaostry
dyżur,stamtądnadół,dosuteryny.Porabyła
najwyższa,bozarazpotem,dosłowniepochwili,przez