Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jącorazbardziejirytować.
–Stop.
Awięcdziesięćcentymetrów.Niemożnabyłotego
odrazupowiedzieć?Westchnęła.Byłarozdrażniona,
mdliłoją,wdodatkunabrzmiałepiersibolałyjak
cholera.Potrzebujenatychmiastnowegowiększego
stanika.
–Dobrzegoterazwidzisz?
–Praaawie…
Zawszegdyrobiłcośważnego,wniecoteatralny
sposóbprzeciągałsylaby.Itoteżjąwnimpociągało.
Nagłytrzaskrozdarłciszęnocną.Portiapatrzyła
wplątaninęgałęzi,starającsiędostrzec,cosiędzieje.
Jaknazwolnionymfilmiewidziałaspadającego
zmangrowcaEastona.Głuchemuodgłosowi
uderzającegooziemięciałatowarzyszyłonagłe
zamilknięciechórunocnychptaków.Zupełniejakby
zaciekawiłjeloslekarza.
Przerażonapoczuła,jakdrętwiejąjejkończyny.
Szybkosięjednakopanowała.Onsięnieruszał,
awciemnościniemogładostrzec,czyoddycha.
–Easton!–zawołała,błagającwduchu,
byodpowiedział.
Leżałpoddrzewemzrozrzuconymikończynami.
Jeszczetrochę,awylądowałbynasterczących
poplątanychkorzeniach.Mógłbysięnaktóryśznich
nadziać!
Przykucnęła,żebymusięprzyjrzeć.DziękiBogu,
oddychał.Wyczułateżmiarowypuls.Niestetynie
reagowałnajejdotyk.
Położyłamurękęnaramieniuidelikatnienim